ODPOWIEDZIALNOŚĆ

#menelstwosieszerzy

Ile razy w naszym dzieciństwie pojawiało się zdanie: „zrozumiesz, kiedy dorośniesz”…

Albo w momencie, gdy nie dawaliśmy rady, obarczeni winą słyszeliśmy: „dorośnij wreszcie!”. Teraz, metrykalnie dojrzali, bogatsi o wiele doświadczeń (i tych dobrych, i tych bardziej… hartujących) oraz nauczeni poruszania się w wielkim świecie możemy zacząć porównywać te wspomnienia z rzeczywistością nas otaczającą. Przecież tak długo czekaliśmy na to, żeby się usamodzielnić!

Ale czy dokładnie w taki sposób wyobrażaliśmy sobie bycie „dużymi”?

Czy pełnoletniość to synonim do słowa dojrzały?

Co się wiąże z byciem gotowym, do samodzielnego życia? Nie myślcie, że ten artykuł będzie poradnikiem dla nastolatków.

Chcę poruszyć temat odpowiedzialności, która w pewien sposób wiąże się z powyższymi terminami. Mam na myśli taką prawdziwą odpowiedzialność, w pełni przemyślaną i związaną z wyborami każdego z nas.

Na początku chciałbym w skrócie opisać czym dziś dla mnie jest bycie odpowiedzialnym. To nie tylko moment, w którym sami się utrzymujemy, dbamy o swoją drugą połówkę i potrafimy wywiązać się ze swoich zawodowych i rodzinnych obowiązków. To wszystko, co wymieniłem jest ważne, lecz są to raczej owoce, wynikające z pewnej postawy. Ma ona swoje źródło w przełomie, jaki następuje gdy z pełną świadomością postanawiamy stać się dorośli. Dokonujemy wyboru. I dojrzewamy, dojrzewamy…

U niektórych proces może się zacząć, gdy mają kilkanaście lat. Może sytuacja rodzinna tego wymaga? Inni przechodzą tę granicę po czterdziestce. Historia każdego z nas jest inna, odmienne są też wydarzenia, które nas kształtują. Jestem pewien jednego: nie mamy prawa oceniać dojrzałości innych. Tym bardziej, jeśli nie znamy całego „zaplecza”, czyli biografii danego człowieka. Rezultaty naszych działań są różne i w różny sposób oddziałują na otoczenie. Ale to my ponosimy ostatecznie konsekwencje konkretnych wyborów. Dojrzałość zatem może objawić się w tym, co mówimy, jak wygląda nasze mieszkanie lub w jaki sposób wychowujemy dzieci.

Czym według mnie może być dojrzałość? To branie życia za rogi, takim, jakie jest. Niechowanie głowy w piach, nawet gdy świat nakazuje nam to zrobić. Dbanie o siebie i o bliskich, mimo okoliczności, które często mogą sprzyjać rozłamom. Słowo „odpowiedzialność” to dla mnie przeciwieństwo „poddawania się”. Stawanie z podniesioną głową naprzeciw każdemu nieprzyjacielowi i każdej sprawie, która ma potencjał, by nas zdołować. Gdy kierujemy się myślą, że wszystko w życiu ma znaczenie i nie ma przypadków, a każde niepowodzenie może być poprowadzone ku dobremu, to podejmowanie codziennych oraz życiowych wyzwań staje się lekkie jak piórko.

I nie mam na myśli wyzwań typu „ile dziś wycisnę na klatę”! Dla mnie wyzwania to przede wszystkim odnalezienie w sobie i innych prawdy oraz życie zgodne ze swoimi przekonaniami i wiarą, a zarazem postawienie mojego „ja” na drugim planie, i wierzcie mi, to jest chyba najtrudniejsze. Dla mnie odpowiedzialność to także umiejętność własnego myślenia, szukanie własnych rozwiązań, a nie powielanie schematów. Odpowiedzialność to dla mnie także dbanie o zbieranie własnych doświadczeń, a nie zawierzanie argumentom większości, autorytetów czy innych jednostek. Jestem zdania, że człowiek z doświadczeniem zawsze wygra z tym, który ma argumenty. Myślę także, że cecha, po której od razu rozpozna się odpowiedzialnego mężczyznę to umiejętność powiedzenia „przepraszam”. To samo dotyczy oczywiście kobiet.

Co może zaburzyć nasze budowanie odpowiedzialnego życia? Kompleksy i dążenie do (nieosiągalnej) perfekcji. Pamiętam też, że przez wiele lat kiedy słyszałem głos innych: „masz być odpowiedzialny!”, to zawsze miałem poczucie, że chodzi o to, abym był taki, jak inni sobie życzą. Kiedy zrozumiałem, że odpowiedzialność może rozwinąć się dopiero wtedy, kiedy będzie mi dana moja własna przestrzeń, wiele się zmieniło. Ale najpierw musiałem sam odnaleźć się w tej przestrzeni.

Gdy zobaczymy, że w nas samych jest potencjał, a idealni ludzie po prostu nie istnieją to o wiele łatwiej będzie nam zająć się tym, co ważne tu i teraz! Bo odpowiedzialność to nie zobowiązanie do tego, że wszystko ma nam wychodzić. To raczej obietnica, że jeżeli nie wyjdzie, zakasujemy rękawy i idziemy dalej, bogatsi o doświadczenia. W parze z dojrzałością idzie wytrwałość w podjętych decyzjach i postanowieniach, a także umiejętność utrzymywania czyjegoś zaufania, które musi być poparte przede wszystkim czynami, a nie tylko słowami.

Dla mnie przykładem odpowiedzialności jest mój tata, który przez wiele lat borykał się z problemem alkoholowym. Wielokrotnie w przeszłości upadał, powstawał i znowu upadał. Jednak w pewnym momencie, dzięki Bogu, stanął na nogi, i dziś idzie żwawo do przodu. Ma wciąż podniesioną głowę, mimo, że świat niejednokrotnie mógł go złamać. Jego chęć odbudowywania kontaktu ze mną i moim bratem jest dla mnie niezbitym dowodem na istnieje jego odpowiedzialności jako ojca. I nawet teraz, kiedy mam 31 lat, cieszę się, że te relacje wracają. To też moja odpowiedzialność względem taty, żeby je stale pielęgnować. 

Przytoczę to, co o odpowiedzialności napisał Jim Rohn: „Musisz brać za siebie odpowiedzialność.  Nie możesz zmienić okoliczności, pór roku, ani wiatru, ale możesz zmienić siebie. To jest coś, nad czym masz władzę”.

Wiem, że bycie odpowiedzialnym to najczęściej trudne zadanie, nieraz chciałoby się poddać, albo siąść na tyłku i czekać aż samo przyjdzie. Ale tak nie da się iść przez życie! Sam mam poczucie, że coś istotnego może mnie ominąć, kiedy tak biernie siadam i czekam…

Zanim ktoś zarzuci mi, że się wymądrzam bo skończyłem 30 lat to chcę podkreślić, że w moim życiu były momenty przełomów, ale wiem, że jeszcze sporo przede mną. W mojej historii odpowiedzialność weszła na zupełnie inną płaszczyznę, kiedy uświadomiłem sobie, że w życiu nie jestem „wolnym elektronem”, tylko że otaczają mnie jeszcze inni ludzie. I pomimo tego, że żyjemy w czasach kiedy „Kult Ja” jest podniesiony do potęgi, to jednak istotą jest właściwa równowaga pomiędzy moim ja a wszystkimi dookoła. Od tej pory dokładam wszelkich starań aby dbać o najbliższych bo to względem nich moje decyzje, działania i słowa mają najmocniejszą siłę wspierania, budowania relacji, a także dawania poczucia bezpieczeństwa. W tym jest stabilizacja, satysfakcja oraz sens życia.