Marian, dlaczego Ty nie chcesz ze mną rozmawiać o swoich problemach?!
#menelskiesprawyRazem z Marią Rotkiel (to ta jedna z ładniejszych Pań Psycholog w naszym kraju – jakby ktoś nie wiedział – przyp. Menela), spotkaliśmy się ostatnio w jednym z odcinków programu “Pytanie na śniadanie”, w którym padł temat: Dlaczego mężczyzna nie chce rozmawiać o swoich problemach?
Z męskiego punktu widzenia odpowiedź jest banalnie prosta: “przecież my faceci nie mamy problemów!” [sic!] I trzymając się tej tezy, temat można by było uznać za zamknięty.
– Oj Menelu, Ty żartownisiu z Bożej łaski!
Żarty na bok!
Faceci mają problemy. Z roku na rok mają ich co raz więcej. I nie, nie jest to Wasza wina, Drogie Panie!
No dobra, Waszą winę też tutaj widzę, ale Rodzicielka nauczyła mnie obiektywności więc wiem, że i nasz “ród męski” dorzuca Wam do pieca Waszych problemów – więc na spokojnie, nie o szukanie winnych tutaj chodzi!
W życiu generalnie jest tak, że człowiek przez pierwsze lata porusza się w nim po omacku. Nabierając doświadczenia w imię zasady, że czym skorupka za młodu nasiąknie, tym na starość wyda.
U mnie nasiąknęła przeświadczeniem, że facet problemów nie ma, a jak ma, to robi z nimi porządek sam.
I teoretycznie spoko, samodzielność zawsze w cenie.
Tylko po kilkunastu latach samodzielnego załatwiania problemów, żyłka o mało mi nie strzeliła jak gumka w majtkach, doprowadzając mnie do życiowego zakrętu (więcej o tym możesz przeczytać TUTAJ) to zacząłem dochodzić do wniosku, że coś tutaj jest nie tak i czas chyba zacząć zadawać głośno pytania.
Tamta sytuacja nie spowodowała nagle, że zacząłem głośno artykułować problemy z jakimi się borykam. Pozwoliła natomiast zrozumieć, że w życiu warto czasem wykorzystywać narząd mowy, bynajmniej nie do opowiadania nowego dowcipu usłyszanego od kumpla.
Żeby było jasne, nie jestem orędownikiem postawy, że nowoczesny mężczyzna o każdym swoim problemie powinien mówić na “lewo i prawo”.
Warto jednak mieć w swoim środowisku kogoś, z kim o każdym problemie będzie można porozmawiać.
Widzę, że znowu sobie dowcipkujesz Menelu! Dlaczego piszesz “znaleźć”?! Przecież już jestem! Ja, żona, partnerka, kochanka swojego faceta?
Pewnie, że możesz to być Ty! Tylko to nie zawsze musi być najlepsze rozwiązanie! Nie propaguje tym samym postawy posiadania tajemnic w swoim związku! Ale może warto zacząć od tego, aby o części swoich problemów pozwolić nam rozmawiać chociażby z naszymi kumplami.
To i tak będzie krok milowy do przodu, bo z tą otwartością w dialogu pomiędzy kumplami też jest różnie.
Heheszki, piłka, polityka, w tych tematach męskie jadaczki się z reguły nie zamykają. Ale powiedz tylko “Ty Stary wiesz co? Mam od jakiegoś czasu myśli samobójcze” albo “Pindol już mi nie bryka tak jak kiedyś i nie wiem co z tym robić” – to bardzo prawdopodobne, że kumpel słynący do tej pory z umiejętności krasomówczych zaczyna milczeć, bo “co ja mam mu teraz na to powiedzieć? Przecież mój pindol lata jak szalony, a o myślach samobójczych to słyszałem w telewizji”
I tutaj wrzutka do Was, drodzy kumple swoich kumpli. Dobrze, że Twój pindol lata tak jak trzeba, a o samobójstwach słyszysz jedynie w TV. Jednak jak Twój ziomek, któregoś razu zacznie się przed Tobą uzewnętrzniać to weź go wysłuchaj i nie zbywaj tematu. A i sam się przed nim możesz uzewnętrznić, bo nic tak dobrze nie buduje przyjaźni jak wspólne zajadanie się beczką soli. Popitej piwem!
Bo z problemami w męskim świecie jest trochę tak, że nie zawsze mówiąc o nich oczekujemy podania nam najlepszego rozwiązania. Częściej zależy nam na samym fakcie wysłuchania, z jednoczesną świadomością, że “what’s happen in Vegas, stays in Vegas”.
W przyjaźni daje to jeszcze jeden istotny element. Wiedząc o problemach swojego kumpla, nie zrobisz wielkich oczu jak te problemy wezmą nad nim górę, i nie daj Boże kumplowi sufit spieprzy się na głowę. Bo chce wierzyć, że zareagujesz odpowiednio wcześniej. Czego sobie i Tobie życzę!
Wracając do tematu tego postu: Droga Grażynko, Marian nie zawsze będzie mówił Tobie o swoich problemach. Część z nich rozwiąże sam. Przy części potrzebować może kumpla, przy jeszcze innej być może przyda się specjalista. Być może jednak, że przy jakimś problemie będzie potrzebował Ciebie. Co ja zresztą pisze! Przy każdym problemie będziesz mu niezbędna! Tyle, że czasami wystarczy, że po prostu będziesz, niekoniecznie ciągnąc go za język!
Najlepszego Wam!
Menel